wtorek, 16 lipca 2013

Dzieło myśli własnych

hm;]

To strasznie smutne, że nie miewam już wakacji. Jestem dorosłym, nieszczęsnym człowiekiem, który ma 4 tygodnie urlopu w roku i nie może ich wykorzystać wszystkich na raz. 
Ale to nic, takie życie, jakby to Lora powiedziała.

Poukładałam sobie w głowie mniej więcej jak teraz będzie wyglądała realizacja mojego planu numer jeden, któremu nie wymyśliłam jeszcze nazwy. 

Do rozpoczęcia planu muszę przede wszystkim zebrać jeszcze odrobinę śmiałości i pewności siebie. Sama determinacja i chęć spróbowania do sukcesu mnie nie zaprowadzą. Plan, szczegółowy plan jest najważniejszy.

A z innej beczki...
kya >< we wrześniu podbijam Włochy. Bilety już kupione, więc odwrotu nie ma! Łiiiii, jestem taka szczęśliwa. Cieszę się, że spotkałam kogoś kto pomógł mi rozpalić moje marzenia do takiego stopnia, że przestałam się bać. Bo ja zawsze taka jestem... tak bardzo chcę, tyle mam pomysłów, tak wiele wiary, że mogę wszystko... ale zazwyczaj o ciut za mało odwagi i pewności siebie, by ruszyć do przodu. Nie chcę, by ktoś mnie pchał na siłę, ale dobrze, gdy ktoś powie- "nie bój się, to jest dobre!". Jestem zaradnym dorosły, ale prostym dzieckiem potrzebującym wsparcia. I wierzę, bardzo mocno wierzę, że jeśli chcę to mogę wszystko.

Teraz więc muszę odpuścic sobie rozpieszczanie się cudaśnymi kawami i herbatami, przestać kupować kosmetyki i prasę...khy, ale Piza, ale Florencja, ale Morze Śródziemne <3<3<3

A jak myślicie... nie będę chyba dziwnie wyglądała w koszulce i spodenkach na złocistym włoskim piasku? No bo... nie istnieje dla mnie strój! 

W kolejnym rozdziale pochwalę się trochę ostatnimi 5 godzinami, które spędziłam w kuchni szykując mamie urodzinowe pyszności:

Babeczki z kruchego ciasta z brzoskwinią, dziadkowymi malinami i galaretką.


Francuskie ciasteczka z brzoskwinią.


I tarta z ogródkowymi poziomkami w galaretce.
To co, kto mnie bierze za żonę?;p

No dobrze, wystarczy już tego, teraz idę oddychać świeżym powietrzem, pachnącym ostatnim dniem wolnego, przed strasznym, pracowitym seansem.

2 komentarze:

  1. Ja Cię biorę za żonę, za męża i chcę to wszystko zjeść. TERAZ.

    OdpowiedzUsuń
  2. To tak się niedługo umówimy, jak zamieszkam już w Szczecinie. Ty zrobisz obiad (lubię rosół), a ja deser;D

    OdpowiedzUsuń

f

f